Zakończyliśmy niedawno przyjmowanie zgłoszeń w konkursie, w którym do wygrania były przewodniki po Nowym Jorku, Turcji oraz Toskanii z Umbrią. Przedstawiamy Wam teraz najciekawsze nadesłane wypowiedzi. Decyzje o zwycięzcach już wkrótce.
Śródtytuły od nas. Anita walczy o przewodnik po Turcji wydawnictwa Nowy Świat (taki jak obok).
Kebabistan [relacja Anity Zych]
Kebab. To pierwsze słowo jakie kojarzy nam się z Turcją. Jakie są inne skojarzenia? Talib, zamachy terrorystyczne, złodzieje, brudasy, dzicz, handel ludźmi za wielbłądy. Coś jeszcze? Pozytywne też się zdarzają, ale ograniczają się tylko do pobytu na wczasach z biura podróży czy też kawy, wódki Rakı lub tureckich potraw. Jednak stereotypy dotyczące Turków są dla mnie nie do zniesienia.
Ubiegły semestr spędziłam w Turcji (Eskişehir) na wymianie studenckiej Erasmus. Przed wyjazdem słyszałam mnóstwo negatywnych opinii na temat Turcji m. in. te wyżej wymienione (na zasadzie - ten tego tamtego powiedział, że słyszał) i nie ukrywam, że bałam się jechać. Spędziłam tam niemal pół roku (5,5 mies.). Przejechałam ponad 13 tysięcy km autostopem i nie wiem jak dużo autobusami i pociągami. Byłam. Widziałam. Wróciłam i kiedy słyszę podobne opinie mam ochotę wziąć młotek i każdemu z osobna te stereotypy z głowy wybić!
Rozwiewam stereotypy o Turcji
Turcja kojarzy mi się z niesamowitą gościnnością oraz tradycjami, których można im pozazdrościć. Turcy kochają swój kraj i mimo pędu do nowoczesności wciąż pozostają wierni pięknym obyczajom. Polska gościnność. Słowa te zupełnie straciły dla mnie znaczeniu, kiedy porówna się to z tym, jacy potrafią być Turcy. Turcja zaskakiwała odmiennością na każdym kroku.Rize
W drodze do Gruzji. Autostop. Mężczyzna zatrzymuje się (a staliśmy na rondzie) i zaprasza do środka. Mówi do nas po turecku i oczywiście nic nie rozumiemy, tylko to, że nie jedzie do miasta, które mieliśmy na kartce… Po przejechaniu 200m. zatrzymuje się przy restauracji, zamawia ogromne kebaby, sam patrzy jak jemy zadowolony i modli się. Płaci, odwozi z powrotem na naszą trasę.Adana
Wysiadamy z autobusu i czekamy na znajomą Turczynkę, która ma nas odebrać. Za nami wysiada „stado” rozwrzeszczanych kobiet, które zaczynają nas atakować. Krzyczą coś podekscytowane. My nic nie rozumiemy. W końcu wołają kogoś z innego mieszkania. Wychodzi dziewczyna wielkości i postury Gołoty. Boimy się o nasz los. Dziewczyna pyta: Do you need help? Okazało się, że kobiety chcą nas przygarnąć i dopiero translacja z angielskiego, że my już mamy co jeść i gdzie spać je usatysfakcjonowała. Chociaż nie do końca – musiałyśmy zgodzić się na zaproszenie na herbatę.Adana. W drodze do Syrii. Autostop (6 osób). Mężczyzna zabiera całą szóstkę do swojego biura. Pijemy herbatę z szefem, w tym czasie nasz wybawiciel dzwoni w kilkanaście miejsc próbując nam znaleźć miejsce, gdzie możemy otrzymać wizę do Syrii. Potem zabiera na ogromną ucztę (Adana Kebab) i kupuje bilety na autobus dla nas wszystkich do miasta pod granicą syryjską.
Pomocni Turkowie
Sytuacje wyżej wymienione to tylko przykłady wyjęte z setek innych podobnych. Nie będzie przesadą, jeśli powiem nawet, że były one na porządku dziennym. Czasami aż ciężko było uwierzyć do czego zdolni są ludzie w spontanicznym geście gościnności, bezinteresownej pomocy. Nie ważne są pieniądze, nie ważny stracony czas, ważna satysfakcja i spełnienie wewnętrznej potrzeby pomocy.Zaskakująca prawda czy nieuświadomiona rzeczywistość… Muzułmanie jako jeden z filarów swojej wiary uznają obowiązek jałmużny. Ich fundamentalną zasadą jest dzielić się z innymi, jak również pomagać potrzebującym, wędrowcom. Jest to dla nich zupełnie naturalne i oczywiste, a nie przyjęcie pomocy może być potraktowane jako obraza. Jeśli ktoś proponuje herbatę nie wypada odmawiać. Herbata jest tam częścią tradycji, świadczy o tym chociażby długie i dość ceremonialne jej przygotowywanie. Warto zaznaczyć, że herbatę proponował nam co drugi kierowca podczas naszych autostopowych podróży. Nie mogliśmy również narzekać na brak posiłków. Kierowcy dzielili się wszystkim co mieli (nawet dzielili na pół gumę do żucia, jeśli została im ostatnia), a jak nie mieli to za chwilę zatrzymywali się by coś nabyć lub zabierali na obiad. Nie da się w Turcji być głodnym, bo wszędzie wszyscy proponują jakiś posiłek, a wejście do czyjegoś domu bezapelacyjnie wiąże się z ucztą.
W autobusach międzymiastowych jeżdżących po całym kraju w cenie biletu są napoje i słodycze, który rozdaje „autobusowy kelner”. Wszystkie autobusy są w bardzo wysokim standardzie (podobnie zresztą pociągi), każdy podróżny ma własny telewizorek z wieloma kanałami do wyboru, a „kelner” pilnuje, aby każdemu jechało się wygodnie i przyjemnie. Niczym nie równa się to ze standardem naszego PKP czy PKS, którymi jazda jest bardziej denerwującą koniecznością wynikającą z podróży niż przyjemnością. To samo dotyczy dróg. Tureckie drogi są proste i kilkupasmowe, bez problemu można mknąć od miasta do miasta.
Turecka kuchnia
Nie mogę nie wspomnieć o mojej ulubionej części Turcji, a mianowicie kuchni, którą uważam za fenomenalną i do tej pory najlepszą jaką miałam okazję zakosztować. Szok pierwszego tygodnia, kiedy to wszystkie smaki były tak inne, że aż niejadalne, a słodycze zbyt słodkie, przypominające bardziej miód niż ciastko, przerodził się w miłość przez żołądek do serca. Potrawy przyrządzane są z naturalnych składników (brak standardów UE to wielka zaleta Turcji), a przygotowanie i podanie odbywa się z przestrzeganiem zasad czystości, czego często brakuje w polskich restauracjach czy barach (kto kiedyś pracował w takim miejscu, wie). Tam wynika to jednak z kultury, której możemy im pozazdrościć, niż z groźby kontroli Sanepidu. Posiłki przyrządzane są jawnie, nie na zapleczu, więc widzimy na własne oczy jak powstaje nasze danie.Da się również zauważyć powyższy fakt w polskich „kebabowniach”, gdzie Turek już w witrynie baru tnie nożem mięso. Oczywiście kebab w Turcji to zupełnie inna potrawa - rzekomy kebab podawany w Polsce to tamtejszy döner i wciąż jest on zupełnie inny niż tam, dostosowany do polskich upodobań kulinarnych.
Bezpieczeństwo w Turcji
Moje wyobrażenie przed wyjazdem na temat bezpieczeństwa w Turcji również uległo całkowitej zmianie. Trzeba pamiętać, że jest to kraj wciąż bardzo religijny. Islam zabrania picia alkoholu, choć dziś w niewielu miejscach wciąż jest ta zasada przestrzegana. Jednak widok pijanych ludzi na ulicach nie należy do częstych. Niektóre regiony mają całkowity zakaz spożywania i sprzedaży alkoholu w miejscach publicznych. Dla przykładu miasto Konya mniej więcej 3 razy większe od Warszawy nie ma ani jednego pubu, a alkohol publicznie można wypić jedynie w drogich hotelach. Nie jest to żadna dla nich przeszkoda. Wyobraźmy sobie spotkanie ze znajomymi, czy imprezę rodzinną bez alkoholu w Polsce. Taki widok należy do rzadkości. Turcy nie potrzebują alkoholu by bawić się świetnie, kiedy tylko słyszą muzykę zaczynają tańczyć. Nie ma możliwości by nie znać sąsiadów z własnej klatki – kiedy ktoś nowy się wprowadza gospodynie domowe zaczynają przyrządzać dla tej osoby potrawy by ułatwić mu trudne początki w nowym miejscu. Częste spotkania towarzyskie a przede wszystkim wspólny obiad (obiad jest wieczorem w każdym tureckim domu) sprawiają, że więzi międzyludzkie są naprawdę silne.Dla mnie to raj
Najbardziej egzotycznym miejscem był dla mnie turecki bazar. Nie ważne w jakim mieście byłam, w każdym był tak samo intrygujący. Na bazarze tętni prawdziwe życie! Gdzie nie ma turystów, kobiety w długich płaszczach przepychają się i targują, a mężczyźni sprzedający przekrzykują się nawzajem, który głośniej. Gdzie kupić można każdą podróbkę i czy chińską tandetę, gdzie gwar i przepych jest tak ogromny, że nie wiadomo już na co zwracać uwagę. Tam jest prawdziwa Turcja – głośna, charyzmatyczna, smaczna, ogromna, serdeczna i uśmiechnięta.Jak widać Turcja była dla mnie rajem na ziemi. Dodając niemal niekończącą się słoneczną pogodę i niewiele deszczu (bezcenne uczucie kopiąc się w grudniu w morzu przy temperaturze 25 stopni, gdzie w tym samym czasie w Polsce było prawie -20). Niezapomniane widoki w kraju tak różnorodnym przyrodniczo z namacalnymi pozostałościami po starożytnych Grekach, Rzymianach, Persach aż po wpływy Imperium Osmańskiego. Ach… Polecam!
Anita Zych
Podróżujesz? Chcesz podzielić się swoimi fotografiami i opowieściami? Opublikuj je na www.yougo.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz