"Na początku października spakowałam plecak oraz mamę i wyruszyłyśmy we dwie na zwiedzanie miasta walców, muzyki i zabytków – Wiednia" - przeczytaj relację Izy, która wybrała się do stolicy Austrii.
Naszą podróż rozpoczęłyśmy w Krakowie na dworcu autobusowym. Stamtąd z dokładnością co do minuty zabrał nas rejsowy autobus firmy Ecolines. Przeurocza pani pilot sprawdziła nasze bilety i mogłyśmy krzyknąć „Wiedniu przybywamy!”.
Autobus Ecolines z Krakowa do Wiednia |
Do stolicy Austrii dotarłyśmy przed godziną 20. Trochę zmęczone, ale otwarte na wrażenia, wyruszyłyśmy na poszukiwanie naszego pierwszego noclegu w schronisku młodzieżowym. Z otwartą mapą w poczekalni dworcowej zastanawiając się na głos, jak dojechać w nieznanym mieście do centrum, usłyszałam po polsku „Musicie wsiąść w autobus 13A i pojechać na Neubaugasse”. Obróciłam się, żeby sprawdzić, kto udziela mi takiej rady. I cóż… widok mnie nie zaskoczył… był to nasz rodak, który zna dobrze topografię miasta, ponieważ od kilku lat żyje na ulicach Wiednia. Podziękowałyśmy za radę i pobiegłyśmy na autobus. Jak się później okazało czasami łatwej dogadać się na ulicach Wiednia po polsku niż po niemiecku czy angielsku.
Kolejny dzień – niedzielę – rozpoczęłyśmy od mszy świętej w polskim kościele tuż nieopodal Belwederu przy ulicy Rennweg 5A. Po mszy wyruszyłyśmy w miasto.
Belweder w Wiedniu |
Pierwszym punktem na naszym turystycznym szlaku był Parlament.
Okazały budynek obejmujący prawie 13 500 metrów kwadratowych. Zaprojektowany przez barona von Hansena w stylu neo greckim, który był popularny w XIX wieku. Attyka przyozdobiona jest marmurowymi figurami przedstawiającymi uczonych i starożytnych mężów stanu.
Z parlamentu ogrodami przeszłyśmy do Pałacu Hofburg. Olbrzymi kompleks pałacowy, którego najstarsza część pochodzi z XIII wieku. Najmłodsza natomiast powstała około 1900 roku. Dziś Hofburg jest siedzibą austriackiego prezydenta. Hofburg znany jest przede wszystkim dzięki cesarzowej Sisi, której dedykowane jest tutejsze muzeum. W kompleksie pałacowym znajdują się palmiarnia i motylarnia, które miały umilać życie monarchów. Dziś w budynkach pałacowych znajduje się również biblioteka narodowa.
Dalej podążyliśmy pod Ratusz, który onieśmielił nas swoją wielkością i przepychem. Tam udało nam się załapać na darmową kawę, gdyż w nocy odbywał się nocny bieg po Wiedniu i organizatorzy rozdawali pozostałe po imprezie gadżety i prowiant.
Już trochę wzmocnione kawą udałyśmy się do Katedry Św. Szczepana. Tłum ludzi na placu przed katedrą, przebierańcy zapraszający na wieczorny koncert i wszystkie języki świata. To wszystko ma swoją magię. W katedrze również sporo ludzi, ale już cisza i tylko migające lampy błyskowe. Są miejsca wyłącznie na skupienie, w których można się pomodlić. Sama katedra wybudowana została w 1276 roku, natomiast przebudowana na styl gotycki w 1304. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków Wiednia i na pewno warto tutaj przybyć.
Gdy wyjdziemy z katedry i zaczniemy okrążać ją „od lewej” strony trafimy na wejście prowadzące na wieżę widokową. My skorzystałyśmy z tej możliwości i po zapłaceniu 3,5 euro od osoby oraz po pokonaniu 343 schodów dotarłyśmy na jedną z wież katedry, z której można podziwiać panoramę Wiednia.
Po małym odpoczynku i obfitym obiedzie wyruszyłyśmy znów na zwiedzanie. Tym razem zawędrowałyśmy na plac Marii Teresy, który okalają budynki największych muzeów w Wiedniu i chyba na świecie. Tuż nieopodal znajduje się dzielnica muzeów Museums-Quartier, którego powierzchnia to 60 000 m², co czyni ten kompleks jednym z największych tego typu na świecie. Jest miejscem wystaw, koncertów, spektakli tanecznych, wieczorów autorskich. Obszar odwiedzany jest przez ponad 3 mln turystów rocznie. Przy samym placu znajduje się Muzeum Historii Sztuki i Muzeum Historii Natury. Oba obiekty zawierają drogocenne eksponaty.
Drugi dzień pobytu w stolicy Austrii rozpoczęłyśmy od wyprawy poza Wiedeń. Najpierw metrem, a następnie autobusem linii 38A pojechałyśmy do Lasku Wiedeńskiego i wzgórza Kahlenberg. Mijając bardziej oddalone od centrum okolice Wiednia można poczuć austriacki styl. Małe domki, wąskie uliczki i wszechobecny porządek. Jak sceny z filmów austriackich - po prostu cudnie…
Wzgórze Kahlenberg Polakom kojarzy się głównie z kościołkiem pod wezwaniem św. Józefa, na którym widnieje tablica upamiętniająca polskiego króla Jana Sobieskiego, który uczestniczył w zwycięskiej bitwie z Turkami. Także w tym kościółku modlił się Jan Paweł II. Dwie tablice związane z tymi wydarzeniami znajdują się obok głównego wejścia i napisane są po polsku i niemiecku.
Dla mieszkańców Wiednia wzgórze jest punktem widokowym i miejscem wędrówek oraz wypraw rowerowych. Prowadzą stąd różne szlaki - między innymi do Grinzing, Nussdorf i Kahlenbergerdorf. Wspaniały widok na miasto oraz winnice - można się rozmarzyć…
Po krótkim wytchnieniu od zgiełku i hałasu miasta trzeba było jednak wrócić. Zdecydowałyśmy się zobaczyć chyba najstarszy kościół w Wiedniu. Dlatego udałyśmy się do dzielnicy żydowskiej, aby na samym jej końcu na cichym placu odnaleźć kościół św. Ruprechta. Niestety był w remoncie i nie udało się nam wejść do środka. Z zewnątrz natomiast prezentował się ciekawie. Z jednej strony porośnięty winoroślą sprawiał wrażenie bardzo tajemniczego.
Stamtąd powędrowałyśmy do kościoła Maria am Gestade (Marii na Wyspie lub potocznie - kościół Marii na Schodach). To jeden z najstarszych kościołów w Wiedniu. Brak tłumu, informacje po polsku - to sprawia, że kościół jest bardzo przyjemny i można tutaj znaleźć chwilę na refleksję. Po raz pierwszy wspomniano o nim w dokumentach w 1158 r. Obecna świątynia wraz z pięknymi witrażami pochodzi z lat 1394 – 1414.
Przechadzając się uliczkami starego miasta odwiedziłyśmy jeszcze kilka kościołów i placów. Jednak druga część dnia przyniosła wiele uśmiechu na naszych twarzach. Podążyłyśmy szlakiem malarza Friedensreich Hundertwasser. Cudownie kolorowe domy o nieregularnych kształtach i gromadka dzieci biegająca przed muzeum Kunst Haus. Bardzo pozytywny widok. Nieopodal Kunst Haus znajduje się również Hundertwasser-Haus, najbardziej oryginalny publiczny kompleks mieszkaniowy. Również kolorowy, pozytywny i oryginalny.
Nieco zmęczone już zwiedzaniem postanowiłyśmy udać się na piknik na Dunaj. Wsiadłyśmy w metro U1 i na stacji Donauinsel znalazłyśmy skrawek nad brzegiem Dunaju. Stacja ta znajduje się na środku dość sporej wyspy na Dunaju. Można tutaj odpocząć, podziwiać miasto z innej perspektywy, dzieciaki jeżdżą tutaj na deskorolkach, a zmęczeni biznesmeni wystawiają swoje blade buzie do popołudniowego słońca.
Kolejny, również intensywny, dzień rozpoczęłyśmy od wycieczki do Belwederu. Belweder tworzą dwa budynki oddzielone od siebie ogromnym i przepięknym ogrodem w stylu francuskim. Górny Belweder to największa na świecie kolekcja dzieł Klimta. Tutaj znajduje się również kolekcja obrazów Schielego i Kokoschki, wybitne dzieła francuskich impresjonistów oraz obrazy takich artystów jak Makart, Boeckl, Wotruba, Hausner, Hundertwasser. Dolny Belweder to komnaty mieszkalne i reprezentacyjne księcia Eugeniusza.
Kolejnym pałacem, który odwiedziłyśmy, był Pałac Schönbrunn. Dawnej rezydencja letnia cesarzowej Sisi zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przeogromny pałac i cudowne ogrody. Poczułam się nieomal jak w Wersalu (z tym, że pod Paryżem ogród wydawał mi się większy, trzeba sprawdzić ;)
Wiedeńska barokowa rezydencja to wspaniałe miejsce na niedzielny spacer z dziećmi i nie tylko. Ogrodowy labirynt, ogród zoologiczny, Palmiarnia oraz Glorietta, z której można podziwiać panoramę miasta. Pałac Schönbrunn to jeden z najpiękniejszych budynków w stylu barokowym w Europie.
Na koniec naszej wiedeńskiej wyprawy udałyśmy się na zwiedzanie Opery. Jest to możliwe w określone dni i godziny, dlatego najlepiej wcześniej to sprawdzić. Trzeba przybyć około 20 minut przed godziną zwiedzania, aby zakupić bilet za 6,5 euro. Gorąco polecam zwiedzanie opery. Jest kilka grup w różnych językach – po polsku jednak nie ma. Przewodnik mówi natomiast prostym językiem angielskim, bardzo wyraźnie i można z łatwością go zrozumieć. Nasz przewodnik znał również język rosyjski i część rzeczy tłumaczył na rosyjski. To spowodowało, że zarówno ja znająca angielski, jak i moja mama znająca rosyjski, byłyśmy zadowolone.
Opera została bardzo mocno zniszczona, dlatego tylko połowa budynku pochodzi z XIX wieku, reszta została odbudowana na podstawie oryginalnych planów. Ciekawostka jest, że bilet na spektakl można nabyć już za 3 euro! Jest to miejsce stojące, które można kupić pod warunkiem, że inne bilety zostały już wykupione. Tani bilet jest do "zdobycia" na kilka minut przed spektaklem. Słynne wiedeńskie bale odbywają się właśnie w operze. Trwają one prawie 8 godzin i widzowie mogą zakupić bilet na to wydarzenie, jednak nie uczestniczą bezpośrednio w balu, są tylko jego obserwatorami. Dlatego tez podczas przerw dużą popularnością cieszą się budki z hot dogami naprzeciwko opery. Nowicjusze, którzy uczestniczą w balu, mają około 19-21 lat i ćwiczenia (tańce) rozpoczynają kilka miesięcy przed balem.
Bilet zakupiony na zwiedzanie opery uprawnia nas również do odwiedzenia Muzeum Opery, które znajduje się parę kroków od budynku opery. W muzeum zapoznamy się z historią opery, jej wokalistami, zobaczymy kilka przykładów oryginalnych strojów. Odnajdziemy także polskie akcenty. Na przykład jednym z wokalistów opery wiedeńskiej był Jan Kiepura.
Kolejny dzień to pobudka z samego rano i wyjazd do Polski. Przykro żegnać się z Wiedniem, bo nie wszystko udało nam się zobaczyć w tak krótkim czasie, ale to jest powód, żeby jeszcze kiedyś powrócić do tego przepięknego miasta.
Oczywiście autobus linii Ecolines ponownie przybył po nas z dokładnością iście austriacką - czyli co do minuty.
Izabela Wieczorek
Jeżeli Ty także chcesz pochwalić się swoimi wyprawami, napisz: praktyczny.przewodnik@gmail.com
Dowiedz się więcej: Przewodnik po Wiedniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz