Nasza Czytelniczka przesyła wspomnienie ze swoich wakacji w Hiszpanii, a dokładnie z kursu językowego w Alicante. Za Tobą też ciekawe wyjazdy w lecie? Prześlij zgłoszenie na konkurs (szczegóły na dole).
Początek swoich wakacji spędziłam w cudownym miejscu, o którym zawsze marzyłam. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego, doczekałam się wyjazdu do Alicante (Hiszpania) na który czekałam z niecierpliwością ponad rok. Nie był to zwykły wyjazd na wakacje. Od 3 lat jestem zakochana w hiszpańskim, bo tam będąc na obozie poznałam mojego chłopaka. Od tamtej pory to urokliwe państwo tak mną zawładnęło, że zaczęłam się go uczyć i pochłaniam słówka z przyjemnością więc wybrałam się na kurs językowy.
Wracając - wsiadłam w samolot bezpośrednio z mojego miasta, już w samolocie zaliczyłam gapę, bo pomyliłam Polaków z Niemcami, ponieważ usiedli na moim miejscu i jak idiotka zapytałam "excuse me, is it your place, because i've got 07A.." a oni odpowiedzieli mi po polsku, że nie wiedzą co do nich mówię. Po wyjściu z samolotu, nie mogłam się połapać gdzie co jest i po raz pierwszy miałam pole do popisu używając w praktyce hiszpańskiego. Strasznie się stresowałam, że zaraz coś namieszam. W końcu jakiś miły Pan pokazał mi drogę na przystanek. Później zaczęło się - jak kupić bilet? Bez problemu sobie poradziłam. Zakwaterowanie miałam u rodziny hiszpańskiej. Gdy dotarłam na miejsce, pan domu - Alejandro powitał mnie uściskami i buziakami. Byłam zaskoczona, że tak mnie wyczekiwali :) Weszłam do swojego pokoju, od razu poznałam inne współlokatorki mieszkania - dwie Francuzki, Dorothy ze Szkocji i Flo również z Francji. Zabrali mnie na plażę. Dziewczyny nie były zbyt przyjazne co na początku trochę mnie zmartwiło, ale Flo okazał się najsympatyczniejszym chłopakiem na świecie! Była niedziela, lekcje zaczynałam następnego dnia. Po wczesnym wstaniu pognałam zniecierpliwiona, by poznać kogoś nowego. Myślałam, że to koniec świata, bo otaczali mnie sami Francuzi a jako że było ich najwięcej - między sobą porozumiewali się w swoim języku. Byłam załamana, nikt nie zwracał uwagi na to że jakaś Polka która nie rozumie stoi koło nich a oni przyjechali uczyć się hiszpańskiego od podstaw, a innego języka nie znają. Trafiłam na zbyt niski poziom, szybko się przeniosłam. Nauczyciele byli fantastyczni, ludzie w mojej grupie również - Francuzi, USA, Szwajcarzy, Niemiec, Turka, Koreanka, Brazylijka - pełna mieszanka kulturowa. Lekcje były nie do opisania. Nauczyciele byli tak sympatyczni że aż się chciało przychodzić na lekcje. Na przykład uczył mnie profesor Pedro który przez całe życie myślał, że skrót H&M znaczy Hombers & Mujeres (po polsku Mężczyźni i Kobiety). Ubaw był niesamowity. Szybko zakolegowałam się z Francuzką, która mieszka w Szwajcarii. Wspólne rozmowy po hiszpańsku, wychodzenie w nocy, karaoke, jedzenie, zakupy - coś pięknego. Bardzo szybko zleciały 2 tygodnie i aż nie chciało się wracać do domu. Po tygodniu z mieszkania Francuzi wyjechali, przyjechał Wlad - Rosjanin mieszkający i studiujący w Paryżu, również bardzo sympatyczny facet. Zarówno w mieszkaniu jak i poza nim czas mijał mi wspaniale. Kuchnia hiszpańska jest przepyszna, a trafiłam na takich cudownych ludzi że wyjazd mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych. Polecam wszystkim bardzo serdecznie!
Mapa Alicante/Alacant
Hotele w Alicante
Gdzie na długie weekendy 2015?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz